Intel – czy kończy się pewna epoka?
Dobre początki
Cofnijmy się do lat 70. XX. wieku. Były to czasy bardzo dynamicznie rozwijającej się stosunkowo młodej techniki cyfrowej. Jej początki można datować na rok 1965, kiedy to wprowadzono pierwszą bramkę cyfrową TTL. Bramki umożliwiały realizację mniej lub bardziej skomplikowanych układów logicznych, ale szczególną uwagę wzbudzały układy sekwencyjne, do budowy których były również używane funktory logiczne. Układy sekwencyjne stanowiły jednak podstawę do konstruowania zupełnie nowej klasy układów cyfrowych mogących autonomicznie, po odpowiednim zaprogramowaniu, wykonywać sekwencje rozkazów. A to już była zupełnie nowa, rewolucyjna jakość. Początkowo poszczególne bloki układów, które dziś znamy jako mikroprocesory, czy mikrokontrolery, były budowane przez łączenie wielu układów. Przełom nastąpił w 1971 roku. Mało wówczas znana firma Intel rozpoczęła produkcję układu Intel 4004, który można uznać za pierwszy mikroprocesor.
Mikroprocesory stanowiły podstawę do budowy mikrokomputerów. Konieczne było do tego dołączenie wielu dodatkowych bloków, których nie zawierał mikroprocesor. Były to przede wszystkim pamięć i układy we/wy. Producenci układów cyfrowych koncentrowali się więc w tym czasie nad skonstruowaniem kompaktowego układu, który zawierałby wszystkie komponenty wymagane do budowy mikrokomputera. I tak w konkurencyjnej firmie Teras Instruments został opracowany taki układ TMS 1802, który znalazł zastosowanie w kalkulatorach, a który można zakwalifikować jako pierwszy na świecie mikrokontroler. Niewątpliwy sukces rynkowy, jaki osiągnął ten produkt zmobilizował inżynierów Intela do opracowania własnej konstrukcji. W roku 1976 Intel rozpoczął seryjną produkcję mikrokontrolerów oznaczonych jako Intel 8048. I tak się zaczęło.
Od tego momentu bieg czasu jakby przyspieszył. Pracowano nad coraz nowszymi technologiami. Wraz z nimi pojawiały się nowe procesory. Był taki okres, kiedy mówiąc o komputerach myślało się o Intelu. Przed firmą rozciągała się świetlana przyszłość. I faktycznie, długo Intel niemal niezagrożenie dominował na rynku. Jak wiemy, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Intel rozszerzał więc horyzonty swojej działalności, inwestował w nowe fabryki, wykupywał firmy.
Wpadki
Układy stawały się coraz bardziej skomplikowane i złożone technologicznie. Niestety, przy tego typu produkcji firma balansowała na granicy popełnienia jakiegoś błędu konstrukcyjnego, który przy masowej skali produkcji mógłby mieć katastrofalne skutki. I stało się. W układach 13. i 14. generacji (około 2022 roku) wystąpiły dokuczliwe niestabilności pracy. Problem o tyle istotny, że mamy do czynienia z milionami wyprodukowanych sztuk, które znalazły zastosowanie w takich samych milionach sztuk płyt głównych opracowanych dla tych procesorów. Wizerunek firmy został bardzo mocno nadszarpnięty. Pojawiły się problemy. Podjęte zostały gorączkowe działania mające na celu wyeliminowanie owych niestabilności, które zakończyły się mniejszym lub większym powodzeniem. Plamy na honorze nie można jednak łatwo usunąć…
Flagowa produkcja chipów, która miała dawać zyski zaczęła przynosić straty
Produkcja chipów od początków istnienia Intela była podstawowym działem tej firmy. Kiedyś była to jedyna forma funkcjonowania, ale jak już było wspomniane, Intel przez lata rozszerzał formy funkcjonowania. Niestety, opublikowane ostatnio wyniki finansowe nie napawają optymizmem, wręcz przeciwnie. Pojawiły się nawet spekulacje o oddzieleniu produkcji chipów od firmy, a nawet sprzedaży tego działu (sic!).
Podobnie jest z Intel Foundry, czyli wydzielonego segmentu firmy, który miał produkować chipy dla firm zewnętrznych. Jest to model sprawdzający się na rynku, ale w przypadku Intela przynosi tylko straty. Ogólne straty są już na tyle duże, że konieczne było zwrócenie się o pomoc do banków Goldman Sachs i Morgan Stanley. Czy to wystarczy na pokrycie środków potrzebnych na restrukturyzację? Trzeba bacznie obserwować kondycję firmy.
Aktualna wycena firmy
Takie informacje zwykle wywołują ożywioną reakcję inwestorów. Tak też stało się z akcjami Intela, które tylko w ciągu jednego dnia spadły o 26%. Na początku roku wartość akcji wynosiła około 49 USD, najmniejsze notowania wynosiły 19 USD. To nieco ponad 60-procentowy spadek wartości. Dzisiaj sytuacja jest nieco lepsza (22 USD), ale nadal można ją traktować jako niemal krytyczną. Biorąc pod uwagę powyższe notowania, aktualna wycena Intela to zaledwie 94 mld USD. Dla przykładu, jeden z groźniejszych konkurentów – AMD jest wyceniany na 240 mld USD, żeby nie wspomnieć o NVidii, której wartość jest szacowana na 2,93 biliona.
Tak dramatyczna sytuacja wymusza na Intelu redukcję zatrudnienia. Do tej pory zwolniono 15% załogi, ale nie wiadomo czy to wystarczy do poprawienia sytuacji finansowej firmy. Zawieszona została ponadto wypłata dywidend, a także podjęto rezygnację z budowy nowych fabryk. Wśród nich znalazł się zakład, który miał powstać w Miękini pod Wrocławiem.
Intel na wykresach
Dobrą zasadą jest „Leżącego się nie bije”. Zamieszczone niżej wykresy nie są przejawem złych intencji w stosunku do Intela, wymownie obrazują jednak sytuację, w jakiej znalazł się ten producent.
Bezpośrednią konsekwencją kłopotów Intela będzie prawdopodobnie usunięcie tej firmy z indeksu Dow. A trzeba tu zaznaczyć, że Intel i Microsoft były jednymi z pierwszych firm technologicznych, które w latach 90. XX. wieku dołączyły do Dow Jones Industrial Average. Oby nie okazało się to przysłowiowym gwoździem do trumny. Na razie spółka S&P Dow Jones Indices zarządzająca indeksem Dow nie wypowiada się w tej kwestii.
Nadzieja jest w…
sztucznej inteligencji i Data Center. Są to te segmenty, które aktualnie wyróżniają się dużym potencjałem. Można sądzić, że Intel zbyt późno zauważył możliwości rozwoju i inwestowania w AI, gdy tymczasem konkurencja zaczęła nieco odlatywać. Pewne nadzieje wiąże się z nawiązaniem współpracy w zakresie rozwiązań chmurowych z firmą IBM, ale jak będzie, czas pokaże.
Czy to już koniec?
Według informacji Reutersa, pod koniec września dyrektor generalny Intela Pat Gelsinger przedstawi zarządowi firmy plan wycięcia niepotrzebnej działalności i reorganizacji wydatków kapitałowych. Ze źródeł dobrze poinformowanych wynika, że plan będzie obejmował sprzedaż części przedsiębiorstwa, w tym działu odpowiedzialnego za programowalny układ scalony Altera.
Czy marka Intel zniknie z rynku i przejdzie do historii? Takie przypadki już znamy. Pojawiają się nawet względnie często zarówno wśród producentów elementów półprzewodnikowych, jak i sprzętu elektronicznego, np. pomiarowego. Intel jest jednak firmą z tak bogatą historią i tak wielkimi zasługami w rozwoju szeroko rozumianej elektroniki, że trudno sobie wyobrazić brak tej marki na rynku. Nie ma firm, które nie przechodziłyby mniejszych lub większych kryzysów. Miejmy więc nadzieję, że znaczna zapaść finansowa Intela – 0 nie bójmy się tego słowa – będzie tylko chwilowa i wszystko dobrze się skończy.
Źródła: ithardware.pl, wnp.pl, telepolis.pl, chip.pl, reuters.com