Warsaw Industry Week '2024 okiem zwiedzającego
Warsaw Industry Week, to największe targi przemysłowe w Polsce – tak przynajmniej głoszą informacje i materiały reklamowe. Problem polega na tym, że takim przymiotnikiem określane są przez organizatorów wszystkie targi i wystawy, jakie by one nie były. Faktem natomiast jest, że lokalizacja WIW jak najbardziej upoważnia do nazwania tego wydarzenia największym. Decyduje o tym zarówno liczba wystawców, jak i powierzchnia, na której mogą się zaprezentować.
Wchodzimy
Targi zajmują dwie hale (B i C) Ptak Warsaw Expo, których łączna powierzchnia jest równa 49 tys. metrów kwadratowych. Może zakręcić się w głowie. Goście zaproszeni do zwiedzania ekspozycji zostali ze sporym wyprzedzeniem poinformowani o dokładnym terminie i lokalizacji. Informacje zawierały QR-kod, który wydawać by się mogło powinien wystarczyć do tego, by przejść przez bramki. Tak jednak nie było, gdyż przed wejściem do obiektu konieczna była jeszcze aktywacja kodu. W wydzielonej przestrzeni umiejscowiono laptopy służące do wprowadzenia swoich danych, i dopiero po tym wejściówki stawały się aktywne. Na szczęście komputerów było na tyle dużo, że dodatkowa operacja rejestracyjna chyba nie tamowała znacząco przepływu osób wchodzących na halę.
Gdy już szczęśliwie udało się przejść przez bramki pojawił się następny, i to dość poważny problem. Jaką przyjąć strategię, żeby optymalnie przejść przez wszystkie stanowiska wystawowe? Oczywiście nie ma takiego obowiązku, ale duża część gości prawdopodobnie z takim zamiarem tu przyjeżdża. Niestety metoda lewej ręki, sprawdzająca się w labiryncie, jest tu zupełnie bezużyteczna. Ekspozycje są ustawione na wydzielonych powierzchniach na planie kwadratu, więc szybko byśmy się zakręcili w kółko. Trudno tu o uniwersalną radę, każdy musi opracować własną strategię.
Zwiedzamy
Targi Warsaw Industry Week skupiają producentów i handlowców ogólnie rozumianej branży przemysłowej. Przechadzając się więc alejkami co chwilę słyszymy charakterystyczne dźwięki generowane przez roboty a to żonglujące piłeczkami, a to przestawiające różne paczki, pudełka, cukierki i kubki z kupki na kupkę. Roboty muszą sobie jakoś radzić z przedmiotami wielkości malutkich tabletek, ale też z ogromnymi i ciężkimi paletami. Z kolei inne urządzenia automatyki przemysłowej przesuwają detale po taśmie produkcyjnej, rozpoznają uszkodzone detale, oddzielają różne frakcje materiałów płynnych, sortują elementy według określonego klucza, mierzą i regulują parametry atmosfery w zamkniętych komorach produkcyjnych, takie jak ciśnienie i temperaturę.
Trzeba jednak pamiętać, że współczesna automatyka przemysłowa, to również elektronika. Nie zawsze widać ją gołym okiem, ale jest obecna niemal w każdym urządzeniu. Nie mniej jednak, na WIW można spotkać stoiska, na których jest wystawiany sprzęt stricte elektroniczny. Są to na przykład mierniki wibracji, wycieków gazu w instalacji, mierniki hałasu i ogólnie rozumianych parametrów audio.
Jest co oglądać i z kim rozmawiać. I chociaż gościom odwiedzającym targi już po raz kolejny niektóre eksponaty już się lekko opatrzyły, to jednak za każdym razem jest coś, co przykuwa naszą uwagę, gdzie zatrzymujemy się na dłużej. W tym roku takim obiektem mogło być stoisko eksponujące dwa rącze rumaki wydrukowane techniką 3D w skali 1:1. Jak wynikało z rozmowy z wystawcą, były one drukowane w częściach, a następnie łączone w całość. Do czynności wykończeniowych należało szlifowanie krawędzi połączeń i malowanie całości.
Nie tyko industrial
Spacerując tak od jednego robota do drugiego, co jakiś czas uwagę zwracały ekspozycje nie do końca związane z przemysłem. Przykładem niech będzie stoisko z biżuterią, czy choćby marihuaną… oczywiście leczniczą, a więc na legalu. Dwie alejki dalej można się napić soku z natki pietruszki i innych składników, które nigdy by mi nie przyszły do głowy jako komponenty pitnych napojów. Takim sokiem można popić oryginalne chińskie pierogi, które można było skonsumować w jednym z sektorów w okolicach strefy restauracyjnej.
Do ekspozycji raczej mało związanych z przemysłem można zaliczyć prezentację wkładek do butów, a także kolekcję gitar elektrycznych. Dla tych pierwszych bardziej by się raczej nadawały targi „Koordynacja”, dla tych drugich „Audio video show”.
Hostessy żywe i sztuczne
Hostessy tworzą charakterystyczną atmosferę targową. Rozdają ulotki reklamowe i przeprowadzają ankiety. Na WIW przechadzały się dyskretnie między stoiskami, nie narzucając się gościom. W dzisiejszych czasach ich praca jest jednak zagrożona. Coraz częściej można napotkać jeżdżące roboty również oferujące ulotki reklamowe. Na szczęście są oczujnikowane i oprogramowane na tyle skutecznie, że nie doprowadzają do kolizji między sobą i nie wpadają na ludzi.
W ostatnich latach pojawiają się charakterystyczne pieski (chyba), które potrafią siadać, warować, a nawet podawać łapkę. Są sterowane zdalnie przez „pana” (operatora), ale mogą też poruszać się autonomicznie według wcześniej określonego algorytmu. Ich ruchy są lekko nienaturalne, ale radzą sobie nawet w trudnym terenie. Podobno mogą też samodzielnie podnieść się po upadku, ale tej funkcji nie udało się zademonstrować na targach. Zawsze zastanawiałem się, dlaczego stawy wszystkich czterech kończyn wyginają się w tę samą stronę. Żywe zwierzęta tak nie mają.
Długopisy, krówki i jabłka
To kolejny nierozłączny element targów. Chyba nie ma innego miejsca, w którym przy braku silnej woli można zasłodzić się tak, jak na targach. Jest to o tyle dziwne, że papierek z logo wystawcy zaraz po rozpakowaniu krówki wędruje do kosza i już nikt nie pamięta co było na obrazku. Inaczej jest z długopisami. Te nawet po roku nie wszystkie się wypisują, co zależy oczywiście od intensywności ich używania, niemniej na logo patrzymy bardzo długo.
Zupełnie niemarketingowymi, za to ekologicznymi i zdrowymi gadżetami, jeśli w ogóle można tak powiedzieć, są jabłka. Można się nimi częstować niemal do woli.
A gdy rozładuje się telefon lub laptop…
…można skorzystać ze strefy ładowania, gdzie urządzenia te są przywracane do stanu użytkowego. Można też przez chwilę posiedzieć tu i w spokoju wysłać e-mail lub SMS-a.
Nie zapomnijmy, że jesteśmy jednak na targach. W trakcie takich wydarzeń często dochodzi do pertraktacji biznesowych. Na większych stoiskach jest zwykle miejsce, gdzie takie rozmowy mogą być prowadzone, ale przechadzający goście zawsze jednak trochę zakłócają spokój. Odpowiednią dyskrecję zapewnia loża dla VIP-ów, gdzie rozmowy mogą być prowadzone w spokoju i ciszy.
Przemiana baloników w lamborghini
Nie, to nie czary. Na jednym ze stoisk można było wziąć udział w konkursie, w których kilkoro uczestników rzucało lotkami, takimi jak w zawodach darta. W tym przypadku celem jednak nie była tarcza, a baloniki umieszczone w specjalnej półce. Konkurencja wieloetapowa i dość skomplikowana, na tyle, że nawet organizatorzy trochę się gubili w regulaminowych niuansach. Ostatecznie wszystko skończyło się szczęśliwie, balony zostały zestrzelone, a zwycięzca zgarnął hulajnogę, i to nie byle jaką, bo Lamborghini. Za drugie miejsce był iphone 16 PRO, a nagrodą za trzecie miejsce był iPad 10.9” 10GEN.
Trzy nagrody to nie za wiele. Pozostali gracze, nie mówiąc już o kibicach mogli tylko obejść się smakiem. Ale zabawy było co nie miara dla wszystkich.
Dzień targowy powoli się kończy. Trudno powiedzieć, jaki dystans pokonuje statystyczny gość podczas zwiedzania targów. Na zmęczenie wpływa nie tylko przebyta odległość, ale też powolne tempo przemieszczania się, można powiedzieć snucia się między stoiskami. Ci, którzy nie zdążyli obejrzeć wszystkiego w ciągu jednego dnia, mają w sumie trzy podejścia, bo tyle trwają targi. A jeśli nadal będziemy odczuwać niedosyt, nie pozostaje nic innego, jak czekać do następnej, 9. edycji za rok.
Zdjęcia: Agnieszka Kubasik